Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty

19 lutego 2020

Polska prasa II RP - w rocznicę bitwy 1920 roku


HISTORYCZNE MOMENTY

OMYŁKA. Mawiają o mnie niektórzy, iż miewam pomysły, które innych głów nie czepiają się i że niekiedy wystrzelam z propozycjami osobliwemi. Nie wiem, czy martwić się takim osądem, czy być zeń zadowolonym. Szanowni czytelnicy zechcą rozstrzygnąć. Czy mylę się wbrew nawykowi powszechnemu, proponując zmianę pewnego określenia, które utrwalić się może w historii. Propozycja ta od dawna natrętnie i uparcie narzuca mi się jako konieczność oczywista. Gdy zwłaszcza teraz, z okazji dziesięciolecia zwycięstwa Polski nad Rosją. Wciąż słyszę i czytam o wojnie bolszewickiej i  o naszym zwycięstwie nad bolszewikami. Zastanawiam się, jak też wojnę tę określa strona przeciwna? czy mianowicie pobita Rosja wojnę tę nazywa wojną z Piłsudczykami? Sądzę, że nie i sądzę, że Rosja nazywa tę wojnę słusznie wojną polską nie troszcząc się, które z polskich ugrupowań wywarło decydujący wpływ na rezultat wojny, lub kto dzierżył wówczas ster nawy państwowej. Cóż i nas obchodzić może, która z partyj sąsiedniego narodu, co to znów targnął się na naszą wolność  w danym momencie dziejów naszych dzierżyła władzę i prowadziła rosyjskie wojska na Warszawę i Przeć Koalicja nie nazywa wielkiej wojny wojną z cesarzem, lecz wojną z Niemcami. Używana u nas mylnie nazwa wojny bolszewickiej spacza dla potomności istotę, znaczenie i wartość zwycięskiej wojny i zdaje się dowodzić, jakoby Polska pobiła jedną z rosyjskich partyj nie zaś Rosję. Tym samem prawem można by mówić o dawniejszym zwycięstwie Rosji, będącej w sojuszu z jedną z polskich partyj - Targowicą, nad polską partią Barską. Tymczasem wówczas Rosja pokonała Polskę, jak w r. 1920 Polska Rosję. O wojnie bolszewickiej wygranej przez Polskę, może mówić z pewnym uzasadnieniem cała reszta Europy (poza Polską), gdyż Europie nie Rosja zagrażała, lecz bolszewizm,  gotujący się do wzniecenia powszechnej rewolucji proletarjackiej. Dla nas nie tyle ważną była zmiana ustroju społecznego, co możliwość utraty odzyskanej dopiero niepodległości; dla czegóż tedy mamy w nazwie wojny podkreślać bardziej kwestię ustroju, niż kwestię niepodległości, w imię której biliśmy się i zwyciężyliśmy? Zwycięstwo nasze nad Rosją zgodne też jest z istotnym faktem historycznym: przeciw nam walczyła Rosja (a bez wątpienia każda inna, nie bolszewicka Rosja w ówczesnej sytuacji byłaby również ruszyła na Warszawę.) Żaden odłam rosyjskiego narodu nie stał po naszej stronie, (jak ongiś Targowica po stronie Rosji), żaden nie walczył z nami przeciw rosyjskiej partii komunistycznej; przeciwnie, wszystkie bodaj kierunki polityczne Rosji żądały zgodnie przywrócenia dawnych granic carskich. Przeciw nam walczyła Rosja i naszą dumą narodową przekazaną potomności, winno być pobicie tej przeogromnej potęgi, która zagrażała przez całe wieki Rzeczypospolitej, która w wiekowym zmaganiu, bita przez nas po wielekroć, powaliła nas wreszcie, ujarzmiła i za nic nas miała, że oto ta wiecznie wroga nam siła znów poczuła na sobie ostrze miecza Zygmuntów, Batorych. Wojna w r. 1920 toczona przez naród, który wczoraj nic nie znaczył, że nawet nie był wymieniony na politycznych mapach Europy, a nagle powalił kolosa, który swym goljatowem cielskiem rozwalił się szeroko, pokrywając ogromną połać ziemskiej półkuli,  to wielkie ogniwo historycznego łańcucha, ogniwo złotem szczerym błyszczące - to też niech ono będzie nazwane właściwym imieniem! Nie dość na tym. Nazwa wojny bolszewickiej zdaje się wskazywać potomnym (a może i niektórym współczesnym?) na grozę niebezpieczeństwa rosyjskiego komunizmu, a usuwać z naszych pojęć możliwość niebezpieczeństwa rosyjskiego, które, jako takie, (zwłaszcza przy historycznym akompaniamencie niemieckim) jest dla Polski bez porównania groźniejsze. A jednak nasi rzekomi narodowi i rzekomi demokraci tyle okazują skłonności do matuszki Rosji w jakiej bądź postaci, że zdaje się, ja koby woleli, by pamięć roku 1920 w ogóle zgasła i historia nasza by się nie utwierdzała tak wyraźnie w przyszłych pokoleniach. Nie odchodźmy jednak od tematu. Reasumując powyższe uwagi, zgodzić się winniśmy na jedno: z którejkolwiek strony rozważymy kwestię nazwy naszej ostatniej wojny, zawsze narzuca się nam jedna racja »i jedna prawda historyczna: W roku pańskim 1920 Polska, pod wodzą Piłsudskiego zwyciężyła Rosję. 

Jerzy Hulewicz 1930 r. 

13 lutego 2020

Wspomnienia z Drohobycza

Z dziejów młodzieżowej organizacji Armii Krajowej ”Orlęta” w Drohobyczu

 O niepodległą


Na podstawie wspomnień nauczycielki por. Janiny Diug – Pilichowskiej, żołnierza AK. 




Drohobycz – miasto położone w województwie lwowskim nad rzeką Tysmienicą ma swoją chlubną kartę w walce o wolność Polski. Od 1772 r. pozostawał pod zaborem austriackim. Zaborca świadomy własnych celów politycznych, choć tolerancyjny, utrzymywał kraj w zaniedbaniach w dziedzinie gospodarki rolnej, rzemiośle i oświacie. Społeczna bieda i nieuctwo niosły w ślad za sobą upadek moralności i patriotyzmu. Władze austriackie skupiały uwagę na bogactwach naturalnych kraju nazywanego Królestwem Galicji i Lodomerii. Od początków dziejów Drohobycza występowała tam obficie sól, którą po wydobyciu z ziemi warzono w warzelniach pobudowanych w tym celu w mieście. Sól stała się znakomitym towarem przetargowym na szlaku bursztynowym od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego. Tu mieściły się sławne żupy solne.

Opodal Drohobycza w Borysławiu odkryto bogate złoża ropy naftowej w Schodnicy, Mraźnicy, Podburzu i innych terenach sąsiadujących. Drohobycz stał się stolicą zagłębia naftowego i siedzibą potentatów naftowych , których wille i kamienice istnieją do dzisiaj. Znajdował się tam również Instytut Przetwórstwa Naftowego. Przetwórstwo znajdowało się w tak zwanych fabrykach jak „Galicja”, „Nafta” i znanej w całej Europie ”Polmin”.


Na tych terenach przeprowadzał swoje badania znany polski odkrywca Łukasiewicz. Pierwsza lampa naftowa zapłonęła w 1910 r. w szpitalu we Lwowie.
W odległości 1 mili od Drohobycza w Stebniku znajdowała się kopalnia kainitu (od red. - surowiec chemiczny stosowany do nawozów sztucznych). Natomiast tuż za Stebnikiem znajdował się Truskawiec Zdrój – słynny ze swojej „naftusi” – wody źródlanej o zapachu nafty leczącej choroby przewodu pokarmowego.
Ogromna rolę odgrywała „Macierz Szkolna” prowadząca oświatę pozaszkolną. Wśród najbiedniejszych krzewiła piśmiennictwo i czytelnictwo, zakładała biblioteki. Duże znaczenie miały Kasy Stefczyka udzielających niskoprocentowych pożyczek małorolnym gospodarstwom na rozwój rolnictwa i rzemiosła, także Konsumy Spożywcze, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”,Drużyny Strzeleckie, chór śpiewaczy „Echo” i inne organizacje.
W drohobyckim Gimnazjum im. króla Władysława Jagiełły  kształcili się m.in. poeta Kazimierz Wierzyński, Władysław Karaszewicz-Tokarzewski, gen. Stanisław Maczek, dowódca dywizji pancernej spod Falaise i Arnhem, Chciukowie Władysław, Tadeusz i Andrzej – harcerz, sportowiec, redaktor i pisarz, autor m.in. „Atlantydy. Opowieść o wielkim księstwie Bałaku”, Ludwik Liszka – odznaczony Krzyżem Virtui Militari za walkę pod Zadwórzem w 1919 r. z bolszewikami. Miał lat 19 – był uczniem Gimnazjum. Lekarz dr Kozłowski, dyrektor szpitala, który leczył wszystkie dzieci za darmo bez względu na narodowość.
Seminarium nauczycielskie im. Królowej Jadwigi przygotowywało uczniów do zawodu nauczycielskiego. Z tego seminarium wyszła Janina Kreidechówna – harcmistrzyni harcerstwa polskiego oraz Alina Kondracka – zm. we Wrocławiu.
Harcerstwo Drohobyckie dało wielu wybitnych Polaków. Wspomnę tylko harcmistrza Szczepana Michalskiego zamordowanego w Kijowie, ojca Dominika Orczykowskiego z Wrocławia, gdzie potem kształcił i wychowywał młodzież harcerską.
Młodzież licznie gromadziła się w „Sokole” i podczas narodowych uroczystości, np. w rocznicę Powstania Kościuszkowskiego, Listopadowego czy Styczniowego. Przychodziła na stary cmentarz, by wspólnie jeszcze z uczestnikami powstańczych walk uczcić tamte wydarzenia. Taką postacią, uczestnikiem Powstania Styczniowego był Jan Majewski, którego pomnik był w Drohobyczu.



Przede wszystkim czcili pamięć zrywu o wolność Polski licznie zaciągających się studentów Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły jak i seminarium nauczycielskiego im. Królowej Jadwigi.
Wybuch II Wojny Światowej we wrześniu 1939 r. zastał polską młodzież w Drohobyczu przygotowaną do obrony kraju. Do mobilizacji stawiła się młodzież męska i żeńska, a przede wszystkim harcerze z Szarych Szeregów.

Pamiętam wrzesień i październik 1939 r. Kiedy polska armia została rozbita przez wojska niemieckie, wielu młodych żołnierzy znalazło się w rozsypce, bez dowództwa, narażonych na ataki ze strony Ukraińskiej Armii „Nachtigal” sprzymierzonej z Niemcami przeciwko Polsce. Tymi żołnierzami zajęła się organizacja harcerska pod dowództwem harcmistrzyni Janiny Kreidocówny. A było to tak: pod koniec października 1939 r. wieczorem zebrały się harcerki pod Krzyżem Powstania Styczniowego odśpiewały hymn harcerski i złożyły przysięgę wierności Ojczyźnie na ręce swej harcmistrzyni. Na krzyżu zachował się napis, który zachował się do dziś
„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna
Z krwi ojca, dziedzictwem spada na syna.
Sto razy wrogów złamana potęgą skończy zwycięstwem”
Juliusz Słowacki




16 maja 1996 r.


























rys. Feliks Lachowicz

08 czerwca 2019

Pamięć i honor żołnierzom "Bartka"

Pomnik poległym z oddziału "Bartka" - Kurier Plus


Po 3 latach od czasu rozpoczęcia poszukiwań partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych w Starym Grodkowie 5 czerwca 2019 został odsłonięty pomnik poświęcony zamordowanym tam i w innych miejscach 150 partyzantom  zgrupowania kpt. Henryka Flamego "Bartka".
W miejscu powstania upamiętnienia we wrześniu 1946 r. funkcjonariusze komunistycznego aparatu represji zamordowali 30 polskich żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Podobne egzekucje miały miejsce w majątku Scharfenberg (dziś Dworzysko),w pobliżu Malerzowic Wielkich i we wsi Barut (woj. opolskie). Według szacunków w trzech egzekucjach mogło zostać zamordowanych nawet 150 partyzantów podziemia niepodległościowego.
 Z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej wynika, iż żołnierze zostali przewiezieni w trzech transportach na Opolszczyznę, gdzie zostali brutalnie zamordowani (wysadzeni w powietrze lub zastrzeleni metodą katyńską).
Historycy  z Instytutu Pamięci Narodowej na czele z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem wielokrotnie prowadzili badania w miejscach, co do których zachodziło podejrzenie, że mogą tam znajdować się szczątki zamordowanych żołnierzy. Podczas II etapu działań (2016) w Starym Grodkowie odkryto masowe mogiły, w których znajdowały się zarówno szczątki ludzkie, posiadające uszkodzenia właściwe dla eksplozji i postrzałów, jak i   kilka przedmiotów świadczących o tym,że w tym miejscu zginęli partyzanci.W miejscu komunistycznej zbrodni odnaleziono  m.in. ryngrafy, krzyż harcerski i przedwojenny orzeł Wojska Polskiego i fragmenty spalonych ubrań.
W miejscu zbrodni Instytut Pamięci Narodowej odtworzył barak, który został wysadzony w powietrze w 1946 roku.Przed barakiem stanął kamienny, kilkumetrowy krzyż, a w miejscach, gdzie znaleziono pamiątki po zamordowanych partyzantach powstały kamienne mogiły


18 maja 2019

Panorama Racławicka



Panorama Racławicka – muzeum sztuki we Wrocławiu, oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu, założone w 1893 we Lwowie, od 1980 we Wrocławiu; eksponuje cykloramiczny obraz Bitwa pod Racławicami namalowany w latach 1893–1894 przez zespół malarzy pod kierunkiem Jana Styki i Wojciecha Kossaka. Obraz olejny przedstawia bitwę pod Racławicami (1794), jeden z epizodów insurekcji kościuszkowskiej, zwycięstwo wojsk polskich pod dowództwem gen. Tadeusza Kościuszki nad wojskami rosyjskimi pod dowództwem gen. Aleksandra Tormasowa.
Panorama Racławicka ma aż 114 metrów długości i 15 metrów wysokości!
 ciekawe linki:
https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/artykul/bitwa-pod-raclawicami-4-kwietnia-1794-r
https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1141807,Panorama-Raclawicka-%E2%80%93-historia-na-plotnie
http://muzhp.pl/pl/e/1214/odsloniecie-panoramy-raclawickiej-we-lwowie











27 października 2017

Pochód mistrza Ignacego Paderewskiego

Ignacy Jan Paderewski przemawia. By Unknown - United States Library of Congress, 

Dzieło, na które patrzymy, nie powstało z nienawiści. Zrodziła je miłość głęboka Ojczyzny, nie tylko w jej minionej wielkości i dzisiejszej niemocy lecz i w jej jasnej silniejszej przyszłości. Zrodziła je miłość i wdzięczność dla tych przodków naszych, co nie po łup, nie po zdobycz szli na pole walki, ale w obronie dobrej, słusznej sprawy zwycięskiego dobyli oręża. 
Twórcy pomnika i wszyscy, co mu przy pracy byli pomocni, składają hołd ten dziękczynny świętej praojców pamięci. Składają go na ołtarzu Ojczyzny, jako votum pobożne, błagając te wysokie świetlane duchy, od wieków już z Bogiem złączone, by wszystkie dzieci tej ziemi natchnęły miłością i zgodą, by rozszerzyły serca nasze, by wyprosiły dla nas i wiary moc i nadziei pogodę, rozwagę, cierpliwość i tę dobrą wolę, bez której nie ma ani cnót cichych, ani sławnych czynów. Niech więc naród w osobie najwyższego wszystkich ziem polskich dostojnika tę ofiarę serc naszych miłościwie przyjąć raczy. 
Pragniemy gorąco, by każdy Polak i Litwin, każdy z dawnych dzielnic Ojczyzny, czy z za oceanu spoglądali na ten pomnik jako na znak wspólnej przeszłości, świadectwo wspólnej chwały, zapowiedź lepszych czasów, jako na cząstkę własnej, wiarą silnej duszy ...
Prastarej ukochanej stolicy naszej oddajemy to dzieło we władanie wieczyste. Do prześwietnej rady stołecznego grodu, do jej dzielnego, zasłużonego prezydenta dr Juliusza Leo gorąca i usilną zanosimy prośbę, by nad tym pomnikiem zechcieli życzliwą i troskliwą rozciągnąć opiekę. "
- w te podniosłe słowa przemówił w Krakowie przed 25 - laty Ignacy Paderewski oddając miastu naszemu jako fundator pomnik zwycięzcy spod Grunwaldu.
Cisza zaległa obszerny plac Matejki, na którym w dniu 15 lipca 1910 roku zgromadziły się wielotysięczne rzesze reprezentantów wszystkich stanów i zawodów, różnych związków i organizacji społecznych przybyłych do Krakowa z najodleglejszych granic ziem dawnej Rzeczypospolitej, a nawet z za oceanu. Wszystkich oczy zwrócone były w kierunku trybuny mówców, na której stał wielki artysta. I w tej uroczystej chwili nie znalazł się chyba nikt taki, kto by nie zrozumiał głębokich intencji przemówienia Paderewskiego. Krótkie, jakżeż jednak treściwe, a przede wszystkim natchnione bezgranicznym przywiązaniem do wszystkiego, co polskie ujęło ono za serca nas młodych, co w mundurkach gimnazjalnych staliśmy opodal trybuny, wsłuchani w melodyjny głos mistrza. Po ostatnim słowie zerwała się burza niemilknących oklasków, a on jak zawsze skromny skłaniał w stronę tłumów swą głowę okoloną aureolą swych jasnych włosów i w milczeniu dziękował za ten spontaniczny hołd, który na pewno droższy był jego sercu, od niejednego sukcesu artystycznego, a który w dniu tym składała mu dosłownie cała Polska. I przez te dwa dni następne, przez które rozciągały się uroczystości związane z obchodem rocznicy grunwaldzkiej Paderewski nie przestał być ani na chwilę ośrodkiem zainteresowania wszystkich. Przyjęcie, jakie zgotowała mu rada miasta na uroczystym posiedzeniu, raut w salach Starego Teatru, potem olbrzymi zlot sokolstwa na Błoniach i pamiętny pochód wszystkich reprezentantów na Wawel, wreszcie każde pojawienie się mistrza na ulicach miasta - to etapy jego ówczesnej drogi triumfalnej, na której ścieliły się nie tylko kwiaty, ale i serca, składane w darze Paderewskiemu - wielkiemu patriocie.

Trzy lata potem zelektryzowała Kraków wiadomość o wielkim koncercie mistrza. Na długo przed owym pamiętnym dniem bilety wstępu były już wszystkie wykupione, a sam wieczór zgromadził w Starym Teatrze elitę społeczeństwa dawnego zaboru austriackiego. Siedząc z matką w pierwszym rzędzie krzeseł rozglądałem się ciekawie po sali, która niecodzienny widok przedstawiała. Tuż obok nas zajął miejsca Henryk Sienkiewicz z małżonką, któremu zostałem przez matkę przedstawiony; na dalszych ujrzałem przedstawicieli najwyższych władz z delegatem namiestnika Galicji na czele, a potem członków wszystkich niemal polskich rodzin arystokratycznych, wśród których panie zwracały na siebie uwagę rasową urodą, wspaniałymi toaletami i drogocenną biżuterią. W sali do słownie "po brzegi wypełnioną", gdyż nawet po obu stronach estrady ustawiono krzesła, panowała atmosfera podniecenia i oczekiwania.
Wreszcie w drzwiach pokoju artystów ukazała się postać Paderewskiego. Gdy stanął na estradzie, wszyscy podnieśli się z miejsc witając mistrza jak udzielnego monarchę Czy było w tym odruchu coś dziwnego? - dla mnie młodego na pewno tak. Ale już nie długo potem, gdy spod palców Paderewskiego wypłynęła melodia tak dobrze mi znana, a jednak jakże inna, tak czarowna, że wzruszyć by mogła nawet serce wykute z kamienia - zrozumiałem potęgę sztuki artysty i w niemym zachwycie stałem już potem tak ze wszystkimi słuchaczami, którzy już po pierwszej części koncertu zgotowali mistrzowi spontaniczną owację. W czasie pauzy matka moja, dotrzymując poprzednio danego mi przyrzeczenia, poszła ze mną do pokoju artystów i tam po raz drugi w życiu stanąłem przed wielkim pianistą. Trudno mi dziś określić, jakie uczucia przepełniały wówczas moje serce, jakie myśli cisnęły mi się do głowy, wiem tylko to jedno na pewno, że czułem się bardzo szczęśliwy i dumny z zaszczytu, jaki mnie spotkał i który stał się też potem nie lada sensacją dla mych kolegów z konserwatorium muzycznego.
Toteż, gdy na drugi dzień znalazłem się w klasie mego znakomitego profesora, dyr. Władysława Żeleńskiego, czekający na lekcje uczniowie, a wśród nich późniejszy uczeń Paderewskiego, znakomity pianista Zygmunt Dygat i jego siostra pani Gromnicka, znana artystka dramatyczna, przyjęli mnie jeszcze serdeczniej niż zwykle rozpytując o szczegóły wielkiego wieczoru.

fragment relacji Juliusza Stanisława Leo (juniora) z tygodnika As z 1935 r.
Polski Słownik Biograficzny t. 17 s. 70 LEO Juliusz Stanisław (1901-1962) dziennikarz, kompozytor

************
Juliusz Leo (1861-1918) był politykiem, prawnikiem, ekonomistą, posłem do Sejmu Krajowego. Od 1893 r. zasiadał w Radzie Miasta Krakowa, w l. 1901-04 był wiceprezydentem Krakowa, a od 1904 r. do śmierci prezydentem miasta. Na początku XX wieku doprowadził do realizacji idei Wielkiego Krakowa, czyli przyłączenia do miasta trzynastu wsi i gmin podmiejskich, a w 1915 r. do przyłączenia także Podgórza, będącego wcześniej samodzielnym miastem.

W 1914 roku Juliusz Leo współtworzył i był pierwszym prezesem Naczelnego Komitetu Narodowego, był też jednym ze współinicjatorów utworzenia Legionów Polskich. To na jego wniosek Rada Miasta przegłosowała darowiznę w wysokości miliona koron z kasy miasta na Legiony.
************ 
zdjęcie: Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2070232


Popularne posty

Galeria zdjęć


Darmowe fotoblogi

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *