20 lutego 2020

Kuchnia uniwersalna z 1910 r. - Marya Ochorowicz-Monatowa


Ogólne uwagi o przyrządzaniu ryb. 


Kupowanie i wybieranie ryb. 

Najlepiej jest kupować ryby żywe, ale nie dla wszystkich jest to dostępne z powodu, że są znacznie droższe.  Trzeba dobrze uważać, aby wybierać ryby świeże, bo stare i nadpsute są wprost trucizną i najbardziej dla zdrowia szkodliwe. Świeże ryby poznaje się po krwisto czerwonych skrzelach i wypukłych szklących oczach. Ryby nieświeże mają oczy wpadnięte w głąb, a skrzele bladą lub bardzo ciemną o brudnym kolorze. Smaczniejsze są o wiele mleczaki, łatwo je rozpoznać, bo są zwykle cieńsze od ikrzaków. II. 

Zabijanie, sprawianie i solenie ryb. 

Zabijając żywą rybę trzeba najpierw ogłuszyć ją silnem uderzeniem żelazną pałką lub młotkiem w głowę, a potem szczególniej większe ryby i liny, które mają bardzo twarde życie, dobić ostrym i cienkim nożem, wbijając ostrze między głowę i kość stawową, t. j. na poprzek u samego grzbietu, gdzie się głowa zaczyna. Po zabiciu należy ostrym nożem dokładnie rybę oskrobać z łuski, a liny, które mają podwójną skórę, przed oskrobaniem sparzyć, trzymając je nie dłużej jak pół minuty w wodzie, bo się skóra przeparzy i przy skrobaniu łatwo się rozdziera. Zanurzywszy tedy zabitego lina w kipiącej wodzie, trzeba go przykryć i pokrywę mocno przez ścierkę przytrzymać rękami, często bowiem na godzinę wprzód zabity lin, włożony do gorącej wody, gwałtownie jeszcze podskoczy do góry i wyleci na blachę, albo rozchlapując wodę, sparzyć może osobę stojącą przy kuchni.
 W ę g o r z a się nie oskrobuje, lecz ściąga z niego skórę, która jest bardzo gruba, a że go trudno zabić, trzeba 249 go najpierw uśpić w następujący sposób: Włożyć go do głębokiego naczynia, do litra octu wsypać pół funta soli, wymieszać, a gdy się sól rozpuści, zalać nim węgorza, przykryć szczelnie lub zawiązać; po kilku minutach węgorz żyć przestaje. Wtedy powiesić go za głowę na haku, nadciąć przy głowie naokoło skórę i podkroiwszy nożykiem, odwinąć i ściągnąć aż do samego ogona. Rybę się sprawia rozcinając śpiczastym nożem skórę wzdłuż brzucha. Uważać przytem należy, aby żółci nie rozgnieść, dlatego lepiej jest zaczynać rozcinać nie od głowy, lecz od ogona ku głowie, gdyż żółć jest przy samej głowie. Po wyjęciu wnętrzności, oddzielić ikrę, mleczko i  wątróbkę, od której żółć ostrym nożem z całym workiem odciąć i wraz z kiszkami wyrzucić. Rybę wymyć i opłukać w kilku wodach a potem nasolić. Jeśli ma być kilka dni przechowaną, to po wyjęciu wnętrzności nie należy jej płukać, lecz od razu posolić solą prażoną, tj. wysuszoną na patelni, trzymając ją tak długo na patelni, aż trochę zżółknie i przestanie trzeszczeć - przed użyciem zaś dopiero wypłukać dobrze i wymyć. W ten sposób można przechować rybę w lodzie lub w piwnicy przez kilka dni, nawet w lecie będzie zupełnie świeża. 

Gotowanie i duszenie ryb. 

Ryby gotują się pokrajane w kawałki, jeśli się w całości nie zmieszczą w naczyniu, lub koniecznie w całości o ile mają być podane na większem przyjęciu. Taka duża sztuka powinna być gotowana w specyalnej do ryby podłużnej wanience blaszanej, z podwójnem dnem druszlakowem, na którem po ugotowaniu rybę się wyjmuje. Do gotowania morskiej ryby Turbot'a, ponieważ jest krótki a szeroki, musi być wanienka obstalowana podług kształtu tej ryby. Wszystkie ryby należy gotować na wolnym ogniu powoli, aby tylko mrugały, gdyż silnie gotowana łatwo się rozgotuje, rozpadnie w kawałki i staje się niesmaczną. Smak na każdą rybę trzeba nagotować wpierw, dając dużo bardzo włoszczyzny, cebuli, a przy końcu trochę korzeni, a gdy się dostatecznie nagotuje, przecedzić go i w gotujący się smak, ta.\ aby ryba była przykryta, włożyć takową grzbietem do góry.


A gdy się w tej pozycyi utrzymała można roztworzyć brzuch i włożyć na poprzek kilka kawałków płaskich drewienek; aby się nie rozleciała związać ją kilka razy paskami z muślinu, które po ugotowaniu przeciąć i ostrożnie wysunąć. Duszoną rybę czy to w całości czy pokrajaną w dzwonka, ułożyć ciasno w naczyniu, dodać łyżkę masła, zalać białem winem i odrobiną smaku z włoszczyzny i dusić bardzo wolno pod przykryciem. uważając również, aby się nie rozgotowała. Zarówno gotowane jak i duszone ryby, podaje się z najrozmaitszemi sosami zimnemi i gorącemi, które można wybrać sobie do gustu i smaku w spisie sosów.

19 lutego 2020

Polska prasa II RP - w rocznicę bitwy 1920 roku


HISTORYCZNE MOMENTY

OMYŁKA. Mawiają o mnie niektórzy, iż miewam pomysły, które innych głów nie czepiają się i że niekiedy wystrzelam z propozycjami osobliwemi. Nie wiem, czy martwić się takim osądem, czy być zeń zadowolonym. Szanowni czytelnicy zechcą rozstrzygnąć. Czy mylę się wbrew nawykowi powszechnemu, proponując zmianę pewnego określenia, które utrwalić się może w historii. Propozycja ta od dawna natrętnie i uparcie narzuca mi się jako konieczność oczywista. Gdy zwłaszcza teraz, z okazji dziesięciolecia zwycięstwa Polski nad Rosją. Wciąż słyszę i czytam o wojnie bolszewickiej i  o naszym zwycięstwie nad bolszewikami. Zastanawiam się, jak też wojnę tę określa strona przeciwna? czy mianowicie pobita Rosja wojnę tę nazywa wojną z Piłsudczykami? Sądzę, że nie i sądzę, że Rosja nazywa tę wojnę słusznie wojną polską nie troszcząc się, które z polskich ugrupowań wywarło decydujący wpływ na rezultat wojny, lub kto dzierżył wówczas ster nawy państwowej. Cóż i nas obchodzić może, która z partyj sąsiedniego narodu, co to znów targnął się na naszą wolność  w danym momencie dziejów naszych dzierżyła władzę i prowadziła rosyjskie wojska na Warszawę i Przeć Koalicja nie nazywa wielkiej wojny wojną z cesarzem, lecz wojną z Niemcami. Używana u nas mylnie nazwa wojny bolszewickiej spacza dla potomności istotę, znaczenie i wartość zwycięskiej wojny i zdaje się dowodzić, jakoby Polska pobiła jedną z rosyjskich partyj nie zaś Rosję. Tym samem prawem można by mówić o dawniejszym zwycięstwie Rosji, będącej w sojuszu z jedną z polskich partyj - Targowicą, nad polską partią Barską. Tymczasem wówczas Rosja pokonała Polskę, jak w r. 1920 Polska Rosję. O wojnie bolszewickiej wygranej przez Polskę, może mówić z pewnym uzasadnieniem cała reszta Europy (poza Polską), gdyż Europie nie Rosja zagrażała, lecz bolszewizm,  gotujący się do wzniecenia powszechnej rewolucji proletarjackiej. Dla nas nie tyle ważną była zmiana ustroju społecznego, co możliwość utraty odzyskanej dopiero niepodległości; dla czegóż tedy mamy w nazwie wojny podkreślać bardziej kwestię ustroju, niż kwestię niepodległości, w imię której biliśmy się i zwyciężyliśmy? Zwycięstwo nasze nad Rosją zgodne też jest z istotnym faktem historycznym: przeciw nam walczyła Rosja (a bez wątpienia każda inna, nie bolszewicka Rosja w ówczesnej sytuacji byłaby również ruszyła na Warszawę.) Żaden odłam rosyjskiego narodu nie stał po naszej stronie, (jak ongiś Targowica po stronie Rosji), żaden nie walczył z nami przeciw rosyjskiej partii komunistycznej; przeciwnie, wszystkie bodaj kierunki polityczne Rosji żądały zgodnie przywrócenia dawnych granic carskich. Przeciw nam walczyła Rosja i naszą dumą narodową przekazaną potomności, winno być pobicie tej przeogromnej potęgi, która zagrażała przez całe wieki Rzeczypospolitej, która w wiekowym zmaganiu, bita przez nas po wielekroć, powaliła nas wreszcie, ujarzmiła i za nic nas miała, że oto ta wiecznie wroga nam siła znów poczuła na sobie ostrze miecza Zygmuntów, Batorych. Wojna w r. 1920 toczona przez naród, który wczoraj nic nie znaczył, że nawet nie był wymieniony na politycznych mapach Europy, a nagle powalił kolosa, który swym goljatowem cielskiem rozwalił się szeroko, pokrywając ogromną połać ziemskiej półkuli,  to wielkie ogniwo historycznego łańcucha, ogniwo złotem szczerym błyszczące - to też niech ono będzie nazwane właściwym imieniem! Nie dość na tym. Nazwa wojny bolszewickiej zdaje się wskazywać potomnym (a może i niektórym współczesnym?) na grozę niebezpieczeństwa rosyjskiego komunizmu, a usuwać z naszych pojęć możliwość niebezpieczeństwa rosyjskiego, które, jako takie, (zwłaszcza przy historycznym akompaniamencie niemieckim) jest dla Polski bez porównania groźniejsze. A jednak nasi rzekomi narodowi i rzekomi demokraci tyle okazują skłonności do matuszki Rosji w jakiej bądź postaci, że zdaje się, ja koby woleli, by pamięć roku 1920 w ogóle zgasła i historia nasza by się nie utwierdzała tak wyraźnie w przyszłych pokoleniach. Nie odchodźmy jednak od tematu. Reasumując powyższe uwagi, zgodzić się winniśmy na jedno: z którejkolwiek strony rozważymy kwestię nazwy naszej ostatniej wojny, zawsze narzuca się nam jedna racja »i jedna prawda historyczna: W roku pańskim 1920 Polska, pod wodzą Piłsudskiego zwyciężyła Rosję. 

Jerzy Hulewicz 1930 r. 

13 lutego 2020

Wspomnienia z Drohobycza

Z dziejów młodzieżowej organizacji Armii Krajowej ”Orlęta” w Drohobyczu

 O niepodległą


Na podstawie wspomnień nauczycielki por. Janiny Diug – Pilichowskiej, żołnierza AK. 




Drohobycz – miasto położone w województwie lwowskim nad rzeką Tysmienicą ma swoją chlubną kartę w walce o wolność Polski. Od 1772 r. pozostawał pod zaborem austriackim. Zaborca świadomy własnych celów politycznych, choć tolerancyjny, utrzymywał kraj w zaniedbaniach w dziedzinie gospodarki rolnej, rzemiośle i oświacie. Społeczna bieda i nieuctwo niosły w ślad za sobą upadek moralności i patriotyzmu. Władze austriackie skupiały uwagę na bogactwach naturalnych kraju nazywanego Królestwem Galicji i Lodomerii. Od początków dziejów Drohobycza występowała tam obficie sól, którą po wydobyciu z ziemi warzono w warzelniach pobudowanych w tym celu w mieście. Sól stała się znakomitym towarem przetargowym na szlaku bursztynowym od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego. Tu mieściły się sławne żupy solne.

Opodal Drohobycza w Borysławiu odkryto bogate złoża ropy naftowej w Schodnicy, Mraźnicy, Podburzu i innych terenach sąsiadujących. Drohobycz stał się stolicą zagłębia naftowego i siedzibą potentatów naftowych , których wille i kamienice istnieją do dzisiaj. Znajdował się tam również Instytut Przetwórstwa Naftowego. Przetwórstwo znajdowało się w tak zwanych fabrykach jak „Galicja”, „Nafta” i znanej w całej Europie ”Polmin”.


Na tych terenach przeprowadzał swoje badania znany polski odkrywca Łukasiewicz. Pierwsza lampa naftowa zapłonęła w 1910 r. w szpitalu we Lwowie.
W odległości 1 mili od Drohobycza w Stebniku znajdowała się kopalnia kainitu (od red. - surowiec chemiczny stosowany do nawozów sztucznych). Natomiast tuż za Stebnikiem znajdował się Truskawiec Zdrój – słynny ze swojej „naftusi” – wody źródlanej o zapachu nafty leczącej choroby przewodu pokarmowego.
Ogromna rolę odgrywała „Macierz Szkolna” prowadząca oświatę pozaszkolną. Wśród najbiedniejszych krzewiła piśmiennictwo i czytelnictwo, zakładała biblioteki. Duże znaczenie miały Kasy Stefczyka udzielających niskoprocentowych pożyczek małorolnym gospodarstwom na rozwój rolnictwa i rzemiosła, także Konsumy Spożywcze, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”,Drużyny Strzeleckie, chór śpiewaczy „Echo” i inne organizacje.
W drohobyckim Gimnazjum im. króla Władysława Jagiełły  kształcili się m.in. poeta Kazimierz Wierzyński, Władysław Karaszewicz-Tokarzewski, gen. Stanisław Maczek, dowódca dywizji pancernej spod Falaise i Arnhem, Chciukowie Władysław, Tadeusz i Andrzej – harcerz, sportowiec, redaktor i pisarz, autor m.in. „Atlantydy. Opowieść o wielkim księstwie Bałaku”, Ludwik Liszka – odznaczony Krzyżem Virtui Militari za walkę pod Zadwórzem w 1919 r. z bolszewikami. Miał lat 19 – był uczniem Gimnazjum. Lekarz dr Kozłowski, dyrektor szpitala, który leczył wszystkie dzieci za darmo bez względu na narodowość.
Seminarium nauczycielskie im. Królowej Jadwigi przygotowywało uczniów do zawodu nauczycielskiego. Z tego seminarium wyszła Janina Kreidechówna – harcmistrzyni harcerstwa polskiego oraz Alina Kondracka – zm. we Wrocławiu.
Harcerstwo Drohobyckie dało wielu wybitnych Polaków. Wspomnę tylko harcmistrza Szczepana Michalskiego zamordowanego w Kijowie, ojca Dominika Orczykowskiego z Wrocławia, gdzie potem kształcił i wychowywał młodzież harcerską.
Młodzież licznie gromadziła się w „Sokole” i podczas narodowych uroczystości, np. w rocznicę Powstania Kościuszkowskiego, Listopadowego czy Styczniowego. Przychodziła na stary cmentarz, by wspólnie jeszcze z uczestnikami powstańczych walk uczcić tamte wydarzenia. Taką postacią, uczestnikiem Powstania Styczniowego był Jan Majewski, którego pomnik był w Drohobyczu.



Przede wszystkim czcili pamięć zrywu o wolność Polski licznie zaciągających się studentów Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły jak i seminarium nauczycielskiego im. Królowej Jadwigi.
Wybuch II Wojny Światowej we wrześniu 1939 r. zastał polską młodzież w Drohobyczu przygotowaną do obrony kraju. Do mobilizacji stawiła się młodzież męska i żeńska, a przede wszystkim harcerze z Szarych Szeregów.

Pamiętam wrzesień i październik 1939 r. Kiedy polska armia została rozbita przez wojska niemieckie, wielu młodych żołnierzy znalazło się w rozsypce, bez dowództwa, narażonych na ataki ze strony Ukraińskiej Armii „Nachtigal” sprzymierzonej z Niemcami przeciwko Polsce. Tymi żołnierzami zajęła się organizacja harcerska pod dowództwem harcmistrzyni Janiny Kreidocówny. A było to tak: pod koniec października 1939 r. wieczorem zebrały się harcerki pod Krzyżem Powstania Styczniowego odśpiewały hymn harcerski i złożyły przysięgę wierności Ojczyźnie na ręce swej harcmistrzyni. Na krzyżu zachował się napis, który zachował się do dziś
„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna
Z krwi ojca, dziedzictwem spada na syna.
Sto razy wrogów złamana potęgą skończy zwycięstwem”
Juliusz Słowacki




16 maja 1996 r.


























rys. Feliks Lachowicz

Popularne posty

Galeria zdjęć


Darmowe fotoblogi

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *