Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty

16 marca 2021

Brzeg nad Odrą

Nad brzegiem rzeki


Nie sądziłam, że kiedyś moje miasto wyda mi się tak dojmująco obce 

- jak obce są już barki pływające na rzece. 

Pozostaję jednak z głuchą tęsknotą, by w niemrawe brzegi 

zawiał gorączkowy gwar dziania się, mnożenia  i życia

Patrzyłam z oddali na ulubione zakątki,  przecież się tu wychowałam. 

Wydawało mi się, że się tu zadomowiłam. 

Wydawało mi się, że historia się skończyła, 

a teraz będziemy wrastać w tę ziemię, że będzie już tylko lepiej. 

A tu niespodzianka! 

Epokowe odkrycie: otóż wszystko przemija: nie tylko młodość, uroda i zdrowie.  

Wszystko jest po coś dane, a ja wciąż nie umiem  obchodzić się z tym!

Dary od Boga niefrasobliwie trwonię bez rachunku i bez faktury.

Rzeka z wolna płynie, wlekąc za sobą łachy piachu wspomnień

Klepsydra przesypuje się w rękach równo odmierzając zdarzenia

Jesteśmy na tym świecie jedynie przechodniami. Czas nie stoi, on ucieka

Nim zdążyłam dość zapuścić korzenie - woda uniosła mnie w dal 

A ja uporczywie wczepiam się - jak powój - gdzieś u brzegu

I choć wiem, że to beznadziejne - zbieram kamyki do kieszeni

by choć one zatrzymały mnie na dłużej. 

Poniosę je przed oblicze Matki Boskiej - Przewodniczki 

-  Kresowej Madonny, którą babcia przytaszczyła uciekając w popłochu przed barbarzyństwem. 

W spadku dostajemy z reguły jakiś nieznośny ciężar do uniesienia, 

jakieś trudne zadanie do wypełnienia, niechcianą powinność do spełnienia 

 A tu co? Ludzka nędza  przędzie pajęczyny, bezgłośny rechot upadłego błąka się po krzakach. 

Wiatr od rzeki kusi i pociąga. Słońce zachodzi, wieczność czeka

Pozostaje tylko ufność, że On jest wciąż miłosierny. 

 




 

25 lutego 2021

Piosenka na dobry humor

Zapada zmrok, już świat ukołysany. 
Znów jeden dzień odfrunął nam jak ptak.
Panience swej piosenkę na dobranoc, 
Zaśpiewać chcę w ostatnią chwilę dnia.
I chociaż wnet ostatnie światła zgasną.
 Opieka twa rozproszy w nocy mrok. 
Uśpionym wsiom, ukołysanym miastom 
Maryjo daj szczęśliwą dobrą noc.
A ludzkim snom błogosław dłonią jasną. 
I oddal od nich cień codziennych trosk. 
A tym, co znów nie będą mogli zasnąć, 
Panienko daj szczęśliwą dobrą noc. 
A komu noc czuwaniem jest niełatwym. 
Na czas bezsenny siłę daj i moc. 
I tym, co dzisiaj zasną raz ostatni, 
Maryjo daj szczęśliwą dobrą noc. 
Zasypia świat piosenką kołysany, 
Odpłynął dzień, by jutro wrócić znów. 
Uśmiecham się do ciebie na dobranoc, 
Piastunką moich najpiękniejszych snów. 
Nad ojcem Świętym czuwaj nieustannie, 
Bo on swą ufność złożył w dłonie twe. 
I jemu też tam hen na Watykanie panienko daj szczęśliwą dobrą noc.
***


***

Bóg miłościwy i szczodry bez miary, 
Opatrzył ludzi w rozmaite dary, 
By kiedy mają troskę albo szkodę,
Mieli osłodę. 

Więc by złagodzić skutki i katusze,
Dał im uczucia kojące ich dusze:
Dał im wesołość gdy czyste sumienie,
Dał pieśń, gędzenie.
I różne pieśni ludzie poskładali,
By się modlili lub rozweselali;
W kościele, w boju, wśród pola i w domu,
Jak trzeba komu.

A Bóg co pragnie szczęścia prawdziwego zawsze i wszędzie dla ludu swojego 
Rad słucha z Nieba gdy to wdzięcznie śpiewa 
chłop albo dziewa.

A więc gdy pójdziesz bracie do świątyni, 
Niech duch twój pieśnią modlitwy uczyni, 
niech zjednoczone całej rzeszy głosy 
Biją w niebiosy!

A gdy pracujesz: u siana lub żniwa,
W sadzie, w stodole, w lesie, u przędziwa,
Śpiewaj dziewczyno matek twoich wzorem,
W dzień i wieczorem.

Z tomiku: Pieśni dawne z roku 1906 - zebrał zasłużony dla pieśni i kultury narodowej Zygmunt Gloger

06 września 2020

Wiersze Janusza Wójcika



 Kościół Bożego Miłosierdzia

Kiedy byłem małym chłopcem

obce napisy niewiele mówiły

Po latach spadające liście

zamieniają się w szelest słów:

Wojtech Husek

Ulrich Greogor

Nieizwiestnyj sołdat

Paul Hadamczik 

Filomena Zalewska

Czas pochyla krzyże

nie wybiera nie dzieli

Leżą obok siebie 

przykryci bliznami ziemi:

Czech ze Słowakiem

Żyd z Niemcem

Rosjanin z Polakiem

Czy pojednani w zaświatach zdołają 

zesłać na żywych proroczy sen

o nowej Europie

a jeśli nie 

to czy tylko wojna dać może 

nowych narodów początek

a może jabłoń 

kwitnąca na cmentarnej łące

Nad ludzkim losem pochyla się 

Kościół miłosierdzia   


Brzeg, 1991 r. 

z tomiku:

II Najazd Poetów na Zamek Piastów Śląskich w Brzegu

Brzeg, 21 września 1991 r. 

 

Opisanie świata


Na początku

to tylko mała płaszczyzna

pomiędzy płotem a furtką w ogrodzie

przez która mały brzdąc wychyla głowę

aby uciec nad brzeg strumienia

do królestwa żab, ryb i ślimaków

oraz wszystkich baśniowych stworzeń

wyśnionych przez Celnika Rousseau

dopiero po kilku latach

nauczyciel dodaje trzeci wymiar

ale z czasem staruszek globus

zostaje zamieniony na zieloną piłkę

zatrzymaną przez astronautów

w kolorowym kadrze wszechświata

Starożytnemu mędrcowi 

wystarczyło spojrzeć ku gwiazdom i zmierzyć po łuku

czas podróży kupieckich karawan

nam potrzeba było dwóch tysięcy lat

a dziś

kiedy znamy dokładne sposoby

definiowania i pomiaru świata

okazuje się nagle

że najnowsze parametry

stają się bezradne

wobec ślepo wirujących ludzi 


z tomiku "Opisanie świata" Wrocław 1991 r. 


Sen o domu 

Jasiowi Rylce z Jabłonkowa


Zmierzcha. Spoglądamy ze szczytu. U stóp Kozubowej

rozbłysnęły światła. Naszyjnik z owoców jarzębiny. 

Dar ziemi, dar słońca, skrwawionego o zachodzie

na włóczniach świerków, wspinających się ku niebu

jak dusze czyśćcowe znad mrocznego łożyska rzeki,

toczącej młyńskie koła czasu na przekór wskazówkom

nieruchomym na wieży jabłonkowskiego kościoła. 


Daremnie wypatrujesz świateł domu ojców. Opoka była

twarda jak kamień. Przetrwała wojny, powodzie, ale pokonali

podstępem - ciemni, mali ludzie. Kiedy przysięgali

Złotemu Cielcowi miłość po wieczne czasy - runęły ściany,

dach, drzewa wykarczowane w ogrodzie...


Z dziedzictwa pozostała garść popiołu. Wzlatuje feniks

wspomnień. Zielone pędy marzeń karmią się skrywaną łżą.

lub drżeniem serca na widok mglistych wierchów

wiekuistej ciszy, skąd we śnie przychodzą cienie przodków.

Musisz wypełnić przykazanie. Zbudować dom nad rzeką, 

gdzie studnia wezbrana gwiazdami i gniazdo bocianie.

Zanim strzecha ku górze strzeli - kładę na początku

słowo - kamień węgielny poety. 


z tomiku "W stronę życia" V Najazd Poetów na Zamek  Brzeg 1994 r. 


Modlitwa za Kresy 


Panie, daj powrócić na Kresy,

do miast magicznych, do Wilna, do Lwowa,

spraw jednak abym nie zranił nikogo - 

albowiem nie pragnę władzy ani ziemi,

chcę tylko spojrzeć w gwiazdy nad Prutem,

zaczerpnąć zdroju ze studni Syrokomli, 

w cieniu dębu odpocząć w Zułowie.


A w Kołomyi, w Śniatynie, 

gdzie gwiazdy z ziemią zrównane,

spraw abym jak aniołowie z Nazaretu do Loreto

przeniósł na Śląsk z popiołu wskrzeszony

święty dom moich dziadków - 

cztery ściany pamięci okryte dachem nieba,

gdzie jak niegdyś drzwi będą otwarte

dla rodziny ubogich chasydów,

szukających kryjówki przed pogromem,

dla młodej Rosjanki, co podczas głodu

uciekła z kołchozu na polską stronę, 

dla węgierskiego oficera,

który pozwolił rozdać razowiec

nędzarzom za murami wojskowej piekarni.


Oni wszyscy już dawno umarli i nie ma nikogo, 

kto zdoła potomnym przekazać świadectwo,

dlatego zapisuję opowiadania mojej babci - 

pierwszego nauczyciela tego, co zwykli teraz zwać 

naszym wspólnym domem, tolerancją albo Europą. 

Starcy prosto tłumaczą odwieczne prawdy,

kiedy książęta ze szklanej kuli w uczony sposób

usprawiedliwiają rzezie małych narodów

skazanych na pastwę tyrana. 


Babcia płacze,

mówiąc, że do Śniatynia

nie ma po co już wracać:

nasz dom jest cudzym domem

a na starym cmentarzu

wyrosły betonowe bloki.

Zasłuchany w słowa skargi,

nie dostrzegam jak noc skrada się do okien,

znowu będę karmił cienie okruchami wierszy,

aż po świt, kiedy przyjdzie ujrzeć

słońce wschodzące nad Kresami.

Do Kołomyi jest tak daleko, 

a ja wciąż na połoninach Vincenza

oddycham wiatrem niosącym zapach żywicy,

zasłuchany w przyśpiewki Hucułów

schodzących z gór na bazar w Kosowie.

Po chwili, znużony bezsennym czuwaniem,

kładę głowę pośród rozsypanych kartek.

W moich snach żywi i umarli 

budują wieżę z kości słoniowej

dla przyszłych pokoleń. 


z tomiku: "Słowo jest odsłoną człowieka" VI najazd Poetów na Zamek październik 1995 r. 




https://soundcloud.com/jolanta-krzewicka-828437013/record20171011194930


Koniec wieku 


O poeci 

nie dajcie się zwieść 

w noc sylwestrową

wrzaski pijanego motłochu

nie przesłonią znaków

lasy płoną

ziemia drży

rzeki występują z brzegów

od wschodu do zachodu

kłamstwo zamiast słowa

żelazo zamiast chleba


historia hańby powraca

Barabasz z woli ludu

został obrany trybunem

Judasz Iszkariota

po mistyfikacji samobójstwa

otrzymał wizę do obcego kraju

gdzie pomnaża srebrniki

a Poncjusz Piłat

emerytowany urzędnik

w zaciszu atrium spisuje pamiętniki

aby dać świadectwo 

przepowiednie z Medziugorie

ze szczytów gór

spływają ku dolinie

strumieniami krwi

i choć z dala

od tamtej krainy

trwa beztroski karnawał za obojętność i milczenie

nie będzie rozgrzeszenia

aż do bólu zaciskam palce

na butelce szampana

i o granit bruku

trzaska po chwili 

szkło rozpite w rozpaczy


Brzeg Rynek - ratusz 1.01.1994 r. 

z tomiku "Miejsca liryczne" Brzeg 1998 r. VIII Najazd Poetów na Zamek Piastów

03 września 2020

Brzeżanin - Janusz Ireneusz Wójcik

 


 

2 września 2020 r. na Cmentarzu Komunalnym w Brzegu pożegnaliśmy naszego kolegę i przyjaciela Janusza Wójcika. Odszedł mając 59 lat – w kwiecie wieku pozostawiając rodzinę, przyjaciół i znajomych  w głębokim smutku i z poczuciem nieodżałowanej straty.   Mieliśmy tę przyjemność, że wspólnie przeżyliśmy w Brzegu wiele wspólnych niezapomnianych ważnych wydarzeń kulturalnych tworzących jakość naszego życia.  Janusz stał się częścią naszego życia, bo inspirował nas, animował, moderował nie pozostawiając obojętnym. Dzięki niemu  dokonało się tak wiele, że trudno wyobrazić sobie nasze rodzinne miasto bez jego aktywności. Był animatorem i twórcą kultury, ale przede wszystkim był człowiekiem wielowymiarowym, w którym przeciwieństwa nie rywalizowały a uzupełniały się. Z zawodu geodeta, do polityki poszedł z głębokiego przekonania, z czasem stał się samorządowcem, urzędnikiem lecz  w gruncie rzeczy był humanistą, sercem i umysłem oddanym poetą, artystą słowa. Świetnie sprawdził się jako dziennikarz radiowy, animator, ale też jako menedżer kultury - patriota oddany swojemu miastu, województwu i państwu. Człowiek szerokich horyzontów – nawiązywał owocne kontakty z polonią zagraniczną – organizował spotkania, koncerty, wystawy na Zaolziu,  Węgrzech, Ukrainie. Oddany Śląskowi Opolskiemu szukał korzeni, tradycji, polskiej historii.    

Miał dar krasomówczy, dużą wiedzę, a przede wszystkim poczucie taktu i przyzwoitości.

 
 

Był naszym kolegą, prawie rówieśnikiem, a jednak mieliśmy zawsze poczucie, że przerasta nas nie tylko ilością przeczytanych lektur, swoimi horyzontami, ale i osobistą wrażliwością i zaangażowaniem.  Niezmordowany. Swoim zaangażowaniem nakręcał wielu ludzi wokół siebie do działania, współtworzenia, prowokował do myślenia, pisania, mówienia, a jednocześnie zawsze stronił od kłótni, ostrych sporów. Starał się raczej łączyć niż dzielić. Z czasem  ostentacyjnie stronił od wazeliniarstwa, z poczuciem własnej wartości kierował się ku pracy na rzecz istotnych wartości.

27 marca 2020

Tęcza



 - A kto cie­bie, ślicz­na tę­czo,
Sied­mio­barw­ny pa­sie,
Wy­ma­lo­wał na tej chmur­ce
Jak­by na atła­sie?

- Sło­necz­ko mnie ma­lo­wa­ło
Po desz­czu, po bu­rzy;
Po­ży­czy­ło so­bie far­by
Od tej po­lnej róży.

Po­ży­czy­ło so­bie far­by
Od kwia­tów z ogro­da;
Ma­lo­wa­ło tę­czę na znak,
Że bę­dzie po­go­da!


                                        Maria Konopnicka

Popularne posty

Galeria zdjęć


Darmowe fotoblogi

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *